Hydrolat malinowy + krem do twarzy głęboko nawilżający z olejem z pestek dyni — Lale

środa, 16 grudnia 2020

Cześć,
Pozostając nadal w temacie pielęgnacji twarzy, przychodzę do Was dzisiaj z recenzją hydrolatu malinowego i kremu do twarzy z olejem z pestek malin. To wytwory firmy Lale, którą miałam okazję ostatnio poznać. Krem zużyłam do dna dokładnie wczoraj, a hydrolatu mam już praktycznie resztkę, dlatego to najlepsza okazja, żeby opowiedzieć Wam co nieco o tych produktach :)  

Hydrolat malinowy + krem do twarzy głęboko nawilżający z olejem z pestek dyni — Lale


Od producenta: Idealny do cery zmęczonej i przedwcześnie starzejącej się, która wymaga dawki nawilżenia i ujędrnienia. Hydrolat ma działanie antyoksydacyjnie, dzięki czemu pomaga zwalczyć wolne rodniki i chroni nasza skórę przed negatywnymi czynnikami zewnętrznymi.

KREM DO TWARZY – DYNIA
Olej z pestek dyni zawarty w kremie do twarzy pomaga głęboko nawilżyć przesuszającą się skórę twarzy. Hydrolat z rumianku rozświetla skórę i wspomaga regenerację skóry.
Działanie: składniki zawarte w produkcie mają działanie głęboko nawilżające, łagodzące, kojące, regenerujące


Opakowania: Hydrolat jest zamknięty w szklaną butelkę o pojemności 100 ml, a krem w szklany słoik o pojemności 60 ml.
Konsystencje: Krem ma praktycznie biały kolor, jest kremowy i bardzo przyjemny w dotyku. Co do hydrolatu to otrzymujemy go po prostu w formie przyjemnej mgiełki. ;)
Zapachy: Hydrolat pachnie przepięknie! Jeśli są tutaj jacyś fani malin, to ta woń na pewno Wam się spodoba, bo jest słodka, a zarazem... lekko kwaskowata. Krem z kolei pachnie dynią, ale jest to na tyle delikatny aromat, że całkiem umila stosowanie.
Ceny/dostępność: Za hydrolat musimy zapłacić około 25 zł, a za krem jakieś 35 zł. Oba te produkty znajdziecie, chociażby w sklepie no-waste. :) Ja mam właśnie stamtąd swój duet.
 

Moja opinia: Kosmetyki Lale są zamknięte w prostych, a zarazem całkiem przyjemnych dla oka opakowaniach. Hydrolat w szklanym słoiczku ma 100 ml, a krem 60 ml. Przez takie opakowania możemy bez problemu śledzić sobie zużycie tych produktów, a na naklejonych etykietkach znajdują się wszystkie potrzebne informacje, takie jak sposób użycia, czy skład. Na temat konsystencji rozwodzić się już nie będę — dzięki atomizerowi możemy bez problemu nałożyć odpowiednią ilość na twarz. Krem ma biały kolor i jest taki kremowy, a przy tym bardzo miły w dotyku. Cieszę się, że producent zamknął go właśnie w słoiczku, ponieważ nie miałam żadnych problemów z tym, żeby zużyć ten kosmetyk do końca. :) Co do zapachu to w obu tych kosmetykach jest naprawdę całkiem przyjemny. Hydrolat pachnie troszkę słodko, a troszkę kwaskowato. Dla mnie to idealne odwzorowanie aromatu malin. :) Krem z kolei pachnie dynią, a właściwie jej pestkami, dzięki temu, że ta woń jest całkiem delikatna, to również umila stosowanie. Hydrolat całkiem przyjemnie nawilża skórę i dobrze przygotowuje ją do dalszej pielęgnacji. Ja chętnie sięgam po niego zarówno rano, jak i wieczorem. Na plus również fakt, że buzia po jego użyciu jest taka wręcz aksamitna w dotyku. Chociaż ta wersja kremu z Lale jest taka dosyć lekka, moim zdaniem śmiało, można po nią sięgać jesienią i zimą. Wszystko dzięki temu, że ten kosmetyk delikatnie natłuszcza, nawilża, a przy tym zupełnie nie podrażnia skóry. Przy jednorazowym użyciu wystarczy naprawdę odrobinka, zresztą nie ma nawet co nakładać więcej, ponieważ trudno go później rozsmarować. Muszę też wspomnieć o tym, że ten krem świetnie sprawdza się pod makijażem, co prawda nie przedłuża jego trwałości, ale też nie doprowadza do żadnego rolowania się podkładu. Jakiś czas temu zauważyłam wokół nosa trochę suchych skórek, ale ten krem rewelacyjnie sobie z nimi poradził. Myślę, że najlepszą rekomendacją będzie fakt, że zużyłam go do końca i chętnie do niego wrócę. ;) Trudno mi jednak napisać, jaka jest jego wydajność, ponieważ używałam go z małymi przerwami, stosując wtedy inne produkty. Niemniej jednak biorąc pod uwagę fakt, że do jednorazowego użycia wystarczy tylko odrobinka, to podejrzewam, że przy codziennym stosowaniu wystarczy na długo ponad miesiąc.

 

Miałyście już okazję poznać jakieś kosmetyki z tej firmy? Możecie coś mi polecić? :) 

--------------------------------------------------------------------------- 
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK  
  *INSTAGRAM-KLIK    
Ruda

13 komentarzy:

  1. Jeszcze nie miałam nic z tej marki. Kusi mnie ten hydrolat malinowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. La-Le znam tylko z widzenia,z targów, ale jakimś trafem jeszcze nic od nich nie miałam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja do tej marki zbieram się już długo, mają sporo bardzo fajnych produktów, które chciałabym poznać :).

    OdpowiedzUsuń
  4. fajne kosmetyki, ja miałam masełko kawowe pod oczy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Maliny kojarzą mi się z czymś słodkim :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie miałąm okazji używać kosmetyków tej markii, jestem ich niesamowicie ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Malinowego hydrolatu jeszcze nie miałam, więc chętnie kiedyś wypróbuję. Z tej marki jeszcze nic nie miałam, ale ciekawią mnie ich produkty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię kosmetyki tej marki. Z chęcią przetestuję te produkty! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam z tej firmy krem pod oczy i jest genialny!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesień i zima to dobry czas na kosmetyki głęboko nawilżające. Zimą często sięgam po pielęgnację, zimowe wieczory to idealny czas na maseczkę, czy peeling.

    OdpowiedzUsuń

To miło, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią.

denko (106) nowości (147)