Marmurkowy różowy Lemax!

piątek, 30 maja 2014

21
Cześć,
Wszyscy mają marmurkowe Lemaxy mam i ja! Oj nie.. nie podążam ślepo za trendami, kupuję zwyczajnie to co mi się podoba. Kiedyś w małym, dziwnym...:D kosmetycznym sklepiku wypatrzyłam bohatera dzisiejszego postu. Wpadł w moje ręce, ponieważ zwyczajnie byłam go ciekawa.


Czy tylko mi podoba się ta 8ml buteleczka? Jest taka nietypowa. Ładna :)


Różowy mak za zawrotną cenę 5zł? Cóż za niebywałe połączenie!


I wiecie co Wam powiem? Jestem zadowolona! Lakier zdecydowanie podbił moje serducho.


Malowanie było przyjemnością, na paznokciach mam nałożone dwie warstwy.


Taki jestem piękny :)

Addicted to cosmetics
Czytaj dalej »

Malinowo-truskawkowy żel pod prysznic- Synergen

środa, 28 maja 2014

25
Cześć,
Szkoda, że bardzo fajne produkty zazwyczaj najszybciej się kończą. Tak właśnie było z bohaterem dzisiejszego postu. Kupiłam go, natychmiast zaczęłam używać i zdenkowałam w mgnieniu oka.

Żel pod prysznic- Synergen


Od producenta: Żel pod prysznic tworzy aksamitną miękką pianę, która myje w szczególnie łagodny sposób i wyczarowuje poczucie delikatności skóry.Specjalnie składniki pielęgnujące dostarczają skórze wilgoci i chronią ją przed wysuszeniem. Ciało otoczone jest rozpieszczającym go zapachem.


Opakowanie: Plastikowa, 300ml butelka.
Konsystencja: Rzadka, różowa maź.
Zapach: CUDOWNY! Słodki.
Cena/dostępność: Około 4zł za opakowanie do kupienia w Rosie.
Moja opinia: Żel jest zamknięty w plastikowej, 300ml butelce. Jest ona przeźroczysta, więc mamy wgląd na to ile produktu zostało. Zamknięcie jest typowe dla żeli, klik- umożliwia wydobycie odpowiedniej ilości produktu.Konsystencja jest typowa, rzadka, różowa maź. Pomimo tego, że nie grzeszy gęstością, nie spływał z dłoni i dobrze się nim myło... Zapach....CUDOWNY ZAPACH! Połączenie malin, truskawek....idealne połączenie. Woń jest świeża, orzeźwiająca a przy tym słodka... zakochałam się w niej! A co najlepsze utrzymuje się jeszcze parę chwil po wyjściu z łazienki. Produkt sprawdza się w swojej roli- dobrze myje ciało, oczyszcza, odświeża a przy tym nie uczulił mnie, nie podrażnił. No i tak się pieni...Fajnie!


Miałyście? Lubicie?

Addicted to cosmetics

Czytaj dalej »

Krakowskie spotkanie blogerek... :)

wtorek, 27 maja 2014

25
Cześć,
W sobotę- 24 maja, miałam możliwość uczestniczyć w spotkaniu blogerek, które odbyło się w Krakowie. W tym miejscu dziękuje organizatorkom- Kasi i Aji, które zaprosiły mnie na to wydarzenie, już podczas naszego pierwszego spotkania w styczniu. Nie mogłam się doczekać i z niecierpliwością przebierałam nóżkami :)


A to właśnie nasze organizatorki. Od lewej moja kochana Kasia i przeurocza Aja :) Dziewczynom, raz jeszcze dziękuje za wspaniałe przygotowanie spotkania. Sama organizowałam już taki dzień nie raz i wiem ile to kosztuje trudu i nerwów.... spisałyście się na medal :)


Pierwszą niespodzianką, którą przygotowały dla nas dziewczyny była wizyta w sklepie The secret soap store, który mieści się w galerii Krakowskiej. Przechodziłam tamtędy kilka razy....a nie wstąpiłam nigdy... cieszę się, że miałam możliwość bliżej poznać te kosmetyki.


Pani Joasia długo opowiadała nam o ich produktach, miałyśmy możliwość dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o kosmetykach....


Ba! Mogłyśmy też wąchać i smarować :) Od lewej Basia, Julia i Aja.



Moje ulubienice! Anetka i rozmarzona Ewelinka :D To z nimi przegadałam najwięcej czasu.... dziękuje za wspaniale spędzone chwile :*



Jak widać- radości było duuuuużo! Od lewej Kasia, Zosia i Blanka ;)


Opalona Madzia :*


Wizytę w The sercret soap zakończył.... przepyszny tort! "blogerska krakowska majówka" był cudowny! A porcję takie duże, że nie zjadłam całej... :D


W sklepie, miałyśmy również możliwość wyboru "gałki peelingu", serio :D Ja zdecydowałam się na limonkę z miętą (ta na górze). Na śmierć zapomniałam jaka wersja jest na dole... Anetko :* przypomnij, proszę! :D


Później udałyśmy się do knajpy znajdującej się na Kazimierzu- Alchemia od Kuchni! Pobyt tam na samym początku umilił nam Pan Michał z firmy Bioxsine, który opowiedział o kosmetykach a na koniec rozdał każdej upominek.



Kolejnym punktem spotkania była wizyta Pani z Maroko Sklep, ależ się ucieszyłam! Przypomniało mi się jak Nuneczka:* opowiadała mi masę pozytywów o prezentacjach tej firmy więc byłam strasznie ciekawa czego się dowiem. Anka miała rację- kopalnia wiedzy na temat pielęgnacji włosów i ciała :)



Później, gdy zmieniłyśmy miejsce na "trochę" mroczniejsze... odwiedził nas Pan Maciek z Iwostinu :) Był to jego debiut na takim spotkaniu i poszło mu całkiem dobrze. Opowiedział nam o kosmetykach i każdej z nas podarował indywidualnie dopasowane kosmetyki. Dziękuję :)

Na koniec spotkania odbyła się LICYTACJA- pieniądze z niej zostaną przekazane na chore zwierzaki. Ja wylicytowałam dwa produkty, ale pokaże Wam je w przeglądzie nowości. Zaprezentuję Wam też wtedy inne kosmetyki, które otrzymałam na spotkaniu :) 

Podczas tego wydarzenia odbyła się również ZBIÓRKA KARMY dla zwierząt z Krakowskiego schroniska. Dziewczyny się postarały, bo zebrałyśmy ogromne ilości jedzenia dla zwierzaczków :)


A to właśnie ekipa, z którą wracałam do domu :D Przepiękne... Justynka, Aneta i moja ukochana Ewelina! :*


No Justyna... uśmiechnij się do mnie :D :D

(zdjęcie zapożyczone)

A tu jeszcze my wszystkie. Od lewej: Ewelinka, ja, Basia, Julka, Aja i dół... Anetka, Justynka, Klaudia, Madzia, Zosia, Blanka i kawałek Kasi :)


JESZCZE RAZ WIELKIE DZIĘKI!

Addicted to cosmetics
Czytaj dalej »

Peeling cukrowy Miód i Rooibos- Green Pharmacy

niedziela, 25 maja 2014

17
Cześć,
Oj ten kolega musiał odczekać dłuuuugą kolejkę, aż w końcu mógł znaleźć się w mojej łazience. Właściwie nie wiem, dlaczego zawsze sięgałam po jakiś inny peeling. Pewnie odrzucał mnie ten miód...o którym wspomina producent. Nie jestem zbyt wielką fanką tego zapachu. Jakiś czas temu stwierdziłam, że najwyższa pora pozbyć się tego produktu, zacząć go używać i móc wrzucić do reklamówki denkowej. Zdjęcia, robiłam....latem :D

Peeling cukrowy Miód&Rooibos- Green Pharmacy


Od producenta:

Peeling cukrowy
Naturalne kryształki cukru. Oczyszczanie, pielęgnacja, aromat, relaks dla ciała i zmysłów. Delikatne  złuszczanie naskórka, poprawa mikrokrążenia. Gładka i miękka skóra.  Ekstrakt miodu wspiera nawilżanie i odżywia. Ekstrakt z liści czerwonokrzewu rooibos chroni młodość skóry.


Opakowanie: 300ml słoiczek.
Konsystencja: Cukrowa...
Zapach: Słodki.
Cena/dostępność: Znajdziecie go za około 16zł, w większości drogerii, możecie go też zakupić online na stronie GP.
Moja opinia: Peeling mieści się w plastikowym, 300ml słoiczku. W środku czeka na nas dodatkowo zabezpieczenie- folia. Mamy pewność, że nikt wcześniej nie dotykał naszego kosmetyku. Scrub ma postać cukrową, konsystencja jest bardzo zbita, ale produkt i tak łatwo się wydobywa i aplikuje na ciało. Zapach...on zdecydowanie nie podbił mojego nosa. Aromat miodu jest bardzo wyczuwalny, a że ja go nie lubię to miałam niemały problem z tym produktem. Na całe ciało użyłam go raz... później przeznaczyłam go do peelingowania stóp. Mimo tego, że woń nie utrzymuje się długo po aplikacji, dla ciała zostawiam zdecydowanie bardziej orzeźwiające zapachy. Jak działa na stopy? Bardzo fajnie! Pozostawia skórę miękką w dotyku, mimo tego, że raczej nie jest strasznie mocnym zdzierakiem. Nie zaobserwowałam też tłustej warstwy, której specjalnie nie lubię. Na drugim miejscu w składzie jest parafina, dla mnie szczerze.... nie ma to żadnego znaczenia, ale zdaję sobie sprawę z tego, że z tego powodu może nie znaleźć zwolenniczek.


 Miałyście jakiś peeling firmy GP? :) Jak się u Was sprawdził?

Addicted to cosmetics

Czytaj dalej »

Lakier do paznokci Care&Strong 182- Golden Rose

piątek, 23 maja 2014

26
Cześć,
Ostatnio wypatrzyłam serię Care&Strong od Golden Rose. Bardzo lubię lakiery tej firmy, a że z tego gatunku nie miałam jeszcze ani jednego delikwenta, postanowiłam się skusić na całkiem ładny róż...

Lakier do paznokci Care&Strong 182- Golden Rose


Kosztował około 6zł, kupiłam go w okolicznej drogerii- Kolibrze. Myślałam, że w końcu na moich paznokciach zagości prawdziwa wiosna...

 
Kolorek wydawał mi się piękny...taki cukierkowy róż.


Po otwarciu, urzekł mnie pędzelek, który wydawał się być dobrze wyprofilowany. Niestety, malowanie nim wcale nie było przyjemnością... trudno było nie zalać skórek, i dobrze rozprowadzić lakier.


Lakier niemiłosiernie smuży, naprawdę ciężko było dobrze pomalować nawet jedną cienką warstwę. A gdzie tu mowa o dwóch...



Jestem strasznie zawiedziona. Kolorek strasznie mi się spodobał, ale niestety malowanie pozostawia wiele do życzenia. Musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby paznokcie wyglądały jako tako...


"Dlaczego ja?" :(

Addicted to cosmetics
Czytaj dalej »

Bogate masło do ciała HOME SPA- Pat&Rub

czwartek, 22 maja 2014

22
Cześć,
Wiecie co? Na początku muszę się pochwalić! Ostatnio polubiłam smarowanie się wszelkiego rodzaju balsamami czy masełkami. Doceniłam to jak skóra ma się po ich użyciu i jestem w stanie poświęcić kilka minut dziennie na tę czynność. Cieszę się niesamowicie, bo w końcu moje dosyć duże zapasy tego typu kosmetyków się wyszczuplą!

Bogate masło do ciała HOME SPA- Pat&Rub


Od producenta: Odnowa biologiczna i relaks

Seria HOME SPA dedykowana jest dla czerpania wszechstronnej przyjemności z pielęgnacji ciała.

Bogate Masło do Ciała Home SPA to kosmetyk naturalny do zadań specjalnych. Ma za zadanie doskonale odżywić, nawilżyć, ukoić i zregenerować skórę. Zawiera kompozycję substancji o właściwościach zwalczających wolne rodniki oraz kombinację olei i maseł roślinnych doskonale odbudowujących warstwę lipidową skóry.

Idealnie się wchłania. Pachnie ziołowo i cytrusowo. Aromat jest mieszaniną olejków eterycznych.

Seria Home Spa/Domowe Spa powstała z myślą o chwilach relaksu i dogłębnej pielęgnacji  w domowej łazience. Kosmetyki Spa do zadań specjalnych intensywnie zajmą się ciałem, a aromaty zmysłami. Kosmetyki naturalne z linii HOME SPA należy stosować wszechstronnie korzystając z ich rozbudowanej mocy.



Kompozycja:

    Sok z Aloe Vera* - łagodzi, wspiera wzrost komórkowy
    Ekstrakt z goji* - bardzo silnie zwalcza wolne rodniki
    Masło shea* – koi skórę, chroni i regeneruje
    Masło mango* - ma działanie silnie nawilżające, chroni i odbudowuje naskórek, wygładza i ujędrnia skórę
    Olej winogronowy* – zwalcza wolne rodniki, hamując proces starzenia skóry, działa przeciwzapalnie i kojąco
    Betaina roślinna* - nawilża
    Gliceryna roślinna* - nawilża
    Naturalna witamina E –  zwalcza wolne rodniki oraz chroni przed działaniem niekorzystnych czynników środowiskowych
    Emolienty roślinne* - nawilżają

*surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym

Opakowanie: Klasyczny, 250ml słoiczek.
Konsystencja: Niezwykle treściwa, wydajna.
Zapach: Delikatna ziołowo-cytrusowa woń.
Cena/dostępność: Masełko w cenie 89zł, możecie zdobyć TUTAJ, lub w Sephorze.


Moja opinia: Masełko od Pat&Rub mieści się w dużym, 250ml plastikowym słoiczku. W środku czeka na nas dodatkowe zabezpieczenie produktu, które daje gwarancję, że nikt wcześniej nie ingerował w nasz kosmetyk. Jak to zwykle bywa w przypadku owej firmy, design jest prosty, ale przykuwa wzrok. Zdecydowanie rzuca się w oczy, stojąc między innymi kosmetykami na półce w łazience. Teraz trochę słów o konsystencji, która jest niezwykle treściwa. Pomimo tego, że wydaje się być puszysta, lekko galaretowata jest niezwykle wydajna. To zaskakujące, że nawet gdy masełko jest używane przez kilku domowników, po dwóch miesiącach jego zużycie jest minimalne... Ogromny plus! Ogromny! Zapach...myślę, że to kwestia sporna. Sądzę, że znajdzie się wielu, którzy będą nim zachwyceni, ale znajdzie i wielu przeciwników. Kompozycja jest ziołowo-cytrusowa, nie drażni mojego nosa, jest delikatna i nienachalna. Utrzymuje się na skórze jeszcze długo po użyciu. Ba! Mam nawet wrażenie, że czasem czuję go jeszcze rankiem, choć smarowałam się wieczorem....cudownie! Masełko bardzo dobrze rozprowadza się na ciele, idealnie po nim sunie. Do całkowitego wchłonięcia musimy zaczekać kilka minut, ale przecież to masełko- ma prawo tego wymagać :) Rewelacyjnie nawilża skórę! REWELACYJNIE! Ona po jego użyciu jest mięciutka, przyjemna w dotyku, i jedwabiście gładka. Efekt ten czuć jeszcze kolejnego dnia....to lubię! Dobrze radzi sobie również ze skórą na łokciach, kolanach, stopach- czyli tam gdzie trzeba mocniejszego działania. I w tej roli sprawdza się doskonale.



Masełko Ty moje! Dobrze, że się spotkaliśmy. A Wy, miałyście styczność z tym produktem? Jak się u Was sprawdził?

Addicted to cosmetics 

Czytaj dalej »

Piaskowy lakier do paznokci Candy Shop 2- WIBO

środa, 21 maja 2014

22
Cześć,
Doskonale wiecie, że miałam ochotę na każdy piaskowy lakier z kolekcji Candy Shop. Na moje nieszczęście.... nie upolowałam jednego. Właściwie tego, który zaraz po fioletowym, podobał mi się najbardziej. Może jeszcze się uda... Mam nadzieję.

Dziś pokażę Wam numerek dwa.


O właściwościach tego lakieru, nie ma co się rozwodzić. Jeśli jesteście ciekawe, zapraszam do archiwum, tam znajdziecie pierwszą recenzję tej serii.


W każdym razie cena regularna to 6.99zł, ja kupiłam z obniżką o 49%.


Czy mi się podoba? Zdecydowanie TAK! Uwielbiam piaskowe lakiery... a taki kolor to dla mnie nowość, także jestem zadowolona.



W świetle dziennym wygląda troszkę inaczej.... wydaje się być o wiele jaśniejszy niż jest.


Ogólnie to taki śliczny róż... ciemna landrynka?




Addicted to cosmetics
Czytaj dalej »

Pomalowałam oczko...

wtorek, 20 maja 2014

19
Cześć,
Mój dzienny makijaż oczu ogranicza się do tuszu do rzęs...raz na jakiś czas, użyję jeszcze eyelinera. Gdy wstaję o piątej rano, nie zawsze uśmiecha mi się manewrowanie przed lustrem pędzelkiem, więc często z tego rezygnuję. Ostatnio, miałam chwilkę czasu, więc postanowiłam trochę pokombinować i stwierdzam, że "moje zabawy z oczkiem" wyszły całkiem fajnie.

Dzisiejszy post, zdecydowanie będzie obfitował w dużą ilość zdjęć i krótki opis. Chce Wam pokazać jak wyglądało oko, po zakończeniu "zabawy" :) 


Co się stało, że moje oko tak wygląda? Na samym początku nałożyłam na całą powiekę bazę z FM-u. Później użyłam mojej ślicznej paletki z Lovely, wykorzystałam dwa kolory. Dziękuję Iwonko :*




Następnym krokiem, było potraktowanie linii wodnej, moim cieniem z Inglota. O którym szczerze, nie miałam pojęcia.... Pewnego razu przeszukiwałam swoje pudełka z cieniami i widzę go...ależ się cieszyłam :D


Już prawie na samym końcu w ruch poszedł mój ulubiony eyeliner firmy Eveline. Namalowałam kreskę...



Ostatnim etapem, było pociągnięcie rzęs tuszem. Wybór padł na moje nowe cudeńko od Lovely.


I to tyle...szybciutko, co nie? ;) Cała czynność nie trwała, dłużej niż dziesięć minut.

I jeszcze mam dla Was zdjęcia kosmetyków, które użyłam. Tak w celu przypomnienia ;)



Obleci to moje oko? ;)

Addicted to cosmetics
Czytaj dalej »
denko (106) nowości (147)