The Manizers Sisters- paletka trzech rozświetlaczy Mary-Lou, Cindy-Lou, Betty-Lou- The Balm ♥♥♥

niedziela, 21 lutego 2016

Cześć,
Jak się macie w tę pochmurną niedzielę? Nie wiem jak u Was, ale u mnie ciągle pada... deszcz wymieszany ze śniegiem. Pogoda jest na tyle okropna, że nawet mój pies nie miał dzisiaj ochoty na zabawy na zewnątrz. Wcale mu się zresztą nie dziwię. Kończę pić pierwszą kawę i korzystając z ostatnich chwil weekendu, postanowiłam przygotować dla Was post o kolejnej paletce z The Balm. Kiedy pokazywałam ją w bodajże styczniowych nowościach, wiele osób zwróciło na nią uwagę a ja obiecałam, że zamieszczę jej recenzję. Zdecydowanie jest to kosmetyk, o którym warto napisać. Pisałam Wam już kilkakrotnie, że zakochałam się w marce The Balm- aktualnie posiadam ich cztery paletki, w tym tę jedną z miniaturami wszystkich kultowych kosmetyków, ale ciągle mam ochotę na więcej. Mam nadzieję i jestem pewna, że moja kolekcja będzie się powiększać. :-)

Jeszcze do niedawna stroniłam od rozświetlaczy, nie do końca wiedziałam, gdzie prawidłowo nakłada się tego typu produkty, a wszystkie rozświetlacze, na które wpadałam czy to w Rossmanie, czy w innych drogeriach nie podobały mi się. Podobała mi się tylko sławna Mary-Lou, i to o niej plus jej dwóch siostrach chcę Wam dzisiaj napisać.

Paletka rozświetlaczy- The Manizers Sisters- The Balm



Kultowe rozświetlacze Mary Lou, Cindy Lou i Betty Lou zamknięte w jednej, limitowanej palecie.
Trzy wielofunkcyjne rozświetlacze w odcieniach szampana, wyrafinowanego różu i złocistego brązu ożywią i dodadzą blasku każdej cerze. 


Jak zwykle na początku recenzji- chciałabym się skupić na opakowaniu. Prostokątne, urocze pudełko, które skrywa w sobie 3.0g każdego produktu. The Balm jak zwykle się postarało i pudełeczko jest utrzymane w stylu Pin up. Znajdziemy na nim podobizny wszystkich trzech sióstr, które można kupić w osobnych, pełnowymiarowych wersjach. Osobiście uważam, że takie miniaturki, które wcale nie są takie małe to świetna alternatywa, dla osób takich jak ja- które chciały na własnej skórze wypróbować wszystkie trzy wersje rozświetlaczy z The Balm. Od opakowania nie mogę oderwać wzroku- jest po prostu cudowne. ♥ Dodatkową zaletą jest fakt, że w środku paletki znajdziemy lusterko- ja sama z takowego nie korzystam, ale zdecydowanie znajdzie zwolenników. W środku opakowania czeka też na nas magnesik, który sprawia, że nie musimy mieć obaw o to, że paletka się sama nieproszenie otworzy.


W magnetycznej paletce, zaczynając od lewej strony znajdziemy:

Mary-Lou Manizer:
Czyli zdecydowanie najpopularniejszy rozświetlacz tej marki, który jest bardzo popularny w blogosferze. ML to szampański odcień, który może być używany również jako cień do powiek czy nabłyszczacz. Na skórze tworzy taflę, rozpromienia i sprawia, że wyglądamy młodziej. Tę wersję znałam już z mojej poprzedniej paletki The Balm i skłamałabym pisząc, że nie jest moją ulubioną. Mary-Lou rządzi! Używam tego kosmetyku zarówno do rozświetlenia kości policzkowych, ale bardzo często też jako zwykłego, chociaż powinnam użyć określenia niezwykłego cienia do powiek. Mary wygląda bajecznie. Chyba nigdy nie miałam produktu, który dodawałaby mojej twarzy takiego blasku i życia jak Mary. Na twarzy utrzymuje się bez poprawek cały dzień więc nie muszę się martwić o to, że coś się rozmaże. Swoją drogą miałam ją też zarówno na policzkach jak i na oczach podczas mojej studniówki. Spisała się idealnie! Tutaj, klik- znajdziecie zdjęcie ze studniówki, na której jestem pomalowana właśnie Mary :-)



Cindy-Lou Manizer: 
Czyli równie sławny rozświetlacz, który mieści się w środku tej paletki. Cindy również może być używana zarówno jako rozświetlacz, cień i nabłyszczacz. Wielofunkcyjność tych kosmetyków to bez wątpienia ich wielka zaleta. Cindy to taki bardzo ciepły, brzoskwiniowy odcień. Sama zresztą Cindy jest zaprezentowana jako kobieta o jasnej twarzy z rudymi włosami. Jak pewnie wiecie, albo i nie- ja mam bardzo jasną karnację i rude włosy... więc poczułam się podświadomie związana z tym kolorem. Jako cienia używałam go tylko raz, na oku tworzy delikatny efekt. Zdecydowanie częściej używam tego koloru po prostu jako rozświetlacza. Na policzku obok różu wygląda cudownie. Kolor jest ciepły, dodaje mi "życia" i tworzy bardzo przyjemny dla oka efekt. Podobnie jak Mary kosmetyk jest wytrzymały i nie wymaga poprawek w ciągu dnia.


Betty-Lou Manizer:
To ostatni z trzech rozświetlaczy marki The Balm. Betty jest równie wszechstronna jak i jej pozostałe siostry. Może być używana jako rozświetlacz, cień, albo puder brązujący do twarzy. Jest to najciemniejszy kolor z całej trójki, niebywale złocisty, fantastycznie napigmentowany. Ja mam zbyt jasną karnację i zwyczajnie obawiałam się używać tego produktu na twarzy, ale kilka razy pokusiłam się o pomalowanie nim oczu. Betty prezentuje się równie uroczo! Mam zieloną tęczówkę i ten złocisty odcień, zamieszczony w kącikach oczu pasuje do niej idealnie. Myślę, że osoby o ciemnej karnacji mogłyby się pokusić o używanie tego kosmetyku jako rozświetlacza i sprawdziłby się równie dobrze jak Cindy i Mary.


Reasumując- z całej trójki najczęściej sięgam po popularną Mary-Lou, ale na mojej twarzy równie wspaniale spisuje się Cindy. Oba te produkty wyglądają pięknie na jasnej twarzy, tworzą bardzo przyjemny dla oka efekt. Betty jest dla mnie zbyt ciemnym kolorem, ale równie dla niej znalazłam zastosowanie. Uważam, że jeżeli jest ktoś, kto pragnie wypróbować te kultowe już rozświetlacze, to ta paletka jest bardzo dobrym rozwiązaniem. W małym, prostokątnym opakowaniu znajdziemy miniaturki wszystkich trzech kolorów. Opakowanie jest na tyle dobrze zrobione, że nie ma obaw o to, że zniszczymy paletkę w podróży.
Stosunkowo ta paletka to nowość The Balm, od bodajże połowy listopada możemy zakupić ją w Douglasie w cenie 139.90zł. Jest ona również dostępna w większości internetowych drogerii, a że jest bardzo rozchwytywana to często możemy natknąć się na promocje i wtedy zapłacimy za nią o wiele mniej.

Czy warto? Zdecydowanie uważam, że tak. Gdybym miała do wyboru zakup jednego, pełnowymiarowego opakowania Mary, czy Cindy a możliwość kupna wszystkich trzech kolorów, to wybrałabym tę drugą opcję. Podczas makijażu nie zużywamy zbyt wiele kosmetyków więc nie musimy obawiać się o to, że szybko wykończymy tę paletkę, a za jednym razem otrzymamy wszystkie trzy kolory. Myślę, że jest to też dobra opcja dla osób, które nie wiedzą, który rozświetlacz marki The Balm wybrać. Ewentualnie później można zdecydować się na pełnowymiarowe opakowanie jednego koloru. Jeżeli ja kiedyś, za milion lat zużyję te, które mam w tej paletce to mój wybór będzie oscylował między Cindy a Mary. Chociaż pewnie wybrałabym Cindy, którą koniecznie muszę zacząć częściej używać. Mary jest boska, ale do mojej urody bardziej pasuje właśnie Cindy :-)

Mam nadzieję, że jeżeli ktoś się jeszcze zastanawiał nad zakupem- to dzięki temu postowi, został ostatecznie zachęcony. Dziewczyny, macie tę paletkę? Jak się u Was sprawdza? A może jesteście posiadaczkami jednego z trzech kolorów, w pełnowymiarowym opakowaniu? :-)

------------------------------------------------------------------------------
Obserwuj mój:

*FACEBOOK- KLIK
*INSTAGRAM-KLIK   
Ruda

58 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dodałam link do zdjęcia, na którym jestem pomalowana Mary :-)

      Usuń
  2. Piękna jest ta paletka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Produkty tej marki ogromnie mi się podobają, ale mają dość wysoką cenę i chyba jak dla mnie ciut za dużą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie na szczęście sprawdza się tani produkt z Wibo i nie czuję potrzeby inwestowania w droższy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki to kosmetyk z Wibo? :)

      Usuń
    2. Popularny rozświetlacz Diamond Illuminator :) Pisałam o nim na swoim blogu i znalazł się w moich ulubieńcach roku :)

      Usuń
  5. Zastanawiałam się nad tym zestawem, ale uznałam, że ostatecznie wystarczy mi sama Mary-Lou :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam właśnie u Ciebie Mary- ślicznotka z niej :)

      Usuń
  6. myślałam ostatnio nad ich kupnem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozświetlacze zdecydowanie nie sa dla mojej tłustej cery ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo długo od nich stroniłam, dopiero niedawno się przekonałam :)

      Usuń
  8. Te rozświetlacze są piękne. Tego najciemniejszego używałabym solo latem do podkreślenia policzków :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nawet w lecie jestem blada jak ściana :)

      Usuń
  9. mnie to przypomina w opakowani rozświetlacz róż i bronzer. jednak na skórze widać, że "bronzer" jest złoty . ja używam rozświetlacza ze sleeka z potrójnej palety do konturowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie też miałam na początku takie skojarzenia :)

      Usuń
  10. Mary-Lou była kiedyś moim marzeniem i nie wykluczam zakupu jej w przyszłości, ale można znaleźć mnóstwo jej odpowiedników, jestem z nich zadowolona :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też długo marzyłam o samej Mary, a teraz mam trzy :-) Jakich odpowiedników używasz?

      Usuń
  11. Chciałabym kiedyś po testować tą paletkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cindy jest cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mary Liu Manizer nie dawno zakupiłam :) ładny efekt daje, ale wrażenia większego na mnie nie zrobił ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mi by wystarczyła Mary. Choć po Twoim opisie chętnie poznałabym też Cindy. Trzecia siostra by u mnie pewnie stała w kącie, więc samego trio bym nie kupiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to bardziej opłaca się kupić to trio, niż dwa osobne kolory :) ale jeżeli jesteś pewna, że nie używałabyś Betty, to może faktycznie wybrać jeden, konkretny kolor :)

      Usuń
  15. Mam Mary-Lou w pełnowymiarowej wersji i jest to mój absolutnie ulubiony rozświetlacz :) Ale taka trójeczka sióstr w jednej palecie prezentuje się super i na pewno jest to dobra propozycja dla osób tak jak piszesz niezdecydowanych albo po prostu malujących nie tylko siebie, a wiele twarzy o różnej karnacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba gdzieś u Ciebie widziałam ten rozświetlacz, coś kojarzę, że chwaliłaś się jakąś wygraną z rozdania, ale... mogę się mylić :)

      Usuń
  16. Ja nie przepadam za rozświetlaczami, ale o tych słyszałam bardzo dużo :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są bardzo popularne w blogosferze, to fakt :)

      Usuń
  17. Mam Mary i bardzo lubię, a pozostała dwójka mnie nie przekonuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ooo jakie cudne trio dla fanów rozświetlaczy <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Najbardziej podoba mi się Mary i gdybym miałam wybrać spośród sióstr, wybrałabym ją :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Najbardziej intryguje mnie ostatni kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mary lou najbardziej mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Fantastyczne trzy różne odcienie rozświetlaczy 😊

    OdpowiedzUsuń
  23. Betty w ogóle do mnie nie przemawia. Reszta ok.

    OdpowiedzUsuń
  24. Szkoda, że nie było jeszcze tego trio jak kupowałam moją Mary

    OdpowiedzUsuń
  25. Mnie bardziej interesowałoby trio pod postacią rozświetlacza, różu i bronzera. Ale chyba za dużo wymagam :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Opakowania jak i nazwy the balm są wspaniałe i oryginalne! Nie dziwie się ze cena produktu jest wysoka, jakość i wygląd idą w parze :) na pewno będę chciała sprawić sobie to trio, zastanawiam się tylko czy będzie to odpowiednie przy cerze mieszanej, że skłonnością do tłustej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie mam, ale bardzo mi się podoba. Piękne kolory!

    OdpowiedzUsuń

To miło, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią.

denko (106) nowości (147)