Pianka do mycia twarzy, peeling enzymatyczny i całonocna maseczka do twarzy — Biolaven

sobota, 8 stycznia 2022

Cześć,
dziś przychodzę do Was z recenzją trzech produktów z rodzimej marki Sylveco, a mianowicie... z Biolavenu. Już ponad kilka lat nie pisałam Wam zupełnie nic o ich kosmetykach, ale że w ostatnim czasie miałam okazję wypróbować trzy, dosyć ciekawe produkty, to oczywiście postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią na ich temat. Będzie o produktach do pielęgnacji twarzy, a jakżeby inaczej! ;)
 
Pianka do mycia twarzy, peeling enzymatyczny i całonocna maseczka do twarzy — Biolaven


Od producenta: Łagodząca pianka do twarzy, przeznaczona do codziennego mycia każdego typu cery, szczególnie wrażliwej. Zawiera kompleks składników zwiększających nawilżenie warstwy rogowej naskórka. Olej kokosowy, oliwa z oliwek i olej z pestek winogron oraz dodatek kwasu mlekowego gwarantują utrzymanie fizjologicznego pH i równowagi bariery hydrolipidowej. Alantoina i ekstrakt z lawendy wykazują działanie kojące, zmniejszają podrażnienia i zaczerwienienia.


Peeling enzymatyczny to skuteczny i jednocześnie najdelikatniejszy sposób na złuszczenie martwego naskórka. Zabieg ten możemy wykonać zarówno w domowym zaciszu, jak i salonie kosmetycznym. Peeling enzymatyczny marki BIOLAVEN można stosować przy niemal każdym rodzaju skóry, natomiast szczególnie polecany jest osobom z cerą wrażliwą i naczyniową. Warto dodać, że skuteczny jest także przy walce z trądzikiem. Jeśli chcemy uzyskać efekt zdrowej, elastycznej i przede wszystkim młodszej skóry, powinniśmy go stosować 1-2 razy w tygodniu.
 

Maseczka rozjaśniająco-wygładzająca do zaawansowanej pielęgnacji każdego typu cery. Zawiera wyjątkowy ekstrakt z sycylijskich białych winogron, zawierający mieszaninę kwasów organicznych (AHA). W połączeniu z resweratrolem, kompleksem ceramidów, kwasem hialuronowym działa dwufunkcyjnie: rozjaśnia i rozświetla dzięki złuszczającym właściwościom kwasów oraz spłyca istniejące zmarszczki, silnie nawilża i znacznie uelastycznia skórę twarzy, szyi i dekoltu. Maseczka maksymalnie wykorzystuje zdolności regeneracyjne, zachodzące nocą we wszystkich warstwach skóry. Systematyczne stosowanie zapewnia jej jednolity koloryt i strukturę.

Opakowania: Pianka jest zamknięta w butelce o pojemności 150 ml, a peeling i maseczka w słoiczkach po 45 ml.
Konsystencje: Pianka jak to pianka — jest dosyć kremowa i ma jasny kolor. Peeling jest gładki, ma ciemny kolor, maseczka z kolei jest delikatnie różowa i najrzadsza z całej trójki.
Zapachy: Moim zdaniem wszystkie te trzy produkty pachną bardzo podobnie... wyczuwam delikatne nuty lawendy, ale jednak to właśnie winogronowy aromat jest tutaj najbardziej intensywny. ;)
Ceny/dostępność: Najtańsza z całej trójki jest pianka, która w cenie regularnej kosztuje około 23 zł. Peeling jakieś 30 zł, a maseczka około 35 zł. Wszystkie te kosmetyki można znaleźć oczywiście na stronie producenta, ale i w różnych innych sklepach z naturalnymi kosmetykami. :) 

 

Moja opinia: Te trzy kosmetyki z Biolaven są zamknięte, w no... nie oszukujmy się — całkiem ładnie prezentujących się opakowaniach. Ja wielokrotnie pisałam Wam o tym, że lubię takie proste, a zarazem mające w sobie 'to coś' szaty graficzne. Biolaven ładnie wygląda na półce w łazience, a przy tym te kosmetyki są bardzo komfortowe w codziennym stosowaniu. Pianka o pojemności 150 ml, jest oczywiście wyposażona w dozownik, dzięki któremu... możemy się tą pianką cieszyć. :D Opakowanie się nie zacina, nawet, teraz gdy mam ten produkt już praktycznie na wykończeniu. Jeżeli zaś chodzi o pozostałe dwa kosmetyki, to są zamknięte w kartonikach, a docelowo w słoiczkach 45 ml. Można bardzo łatwo je odkręcić, a pod wieczkiem znajduje się specjalne sreberko, dzięki któremu mamy pewność tego, że nikt wcześniej z tych kosmetyków nie korzystał. Teraz czas na konsystencję, które nie ukrywam — były dla mnie małym zaskoczeniem. O ile wygląd samej pianki raczej mnie szczególnie nie dziwił, bo wygląda ono typowo dla takich kosmetyków, tak intensywny, ciemny kolor peelingu i leciutkie odcień różu w przypadku maski — już tak. ;) Konsystencja peelingu jest gładka, łatwo się nakłada, maseczka jest trochę bardziej 'wodnista', ale też nie miałam większych problemów z tym, żeby spływała mi czy to z dłoni, czy już później z twarzy. Jeśli śledzicie mnie od dawna, to na pewno wiecie, że wprost nie znoszę wszelkich odmian zapachu... lawendy. ;) No nie mogę znieść tego aromatu i tyle, dlatego też od samego początku istnienia marki Biolaven, podchodziłam do niej raczej ostrożnie. Jakież było moje pozytywne zaskoczenie, w momencie, gdy okazało się, że trójka z dzisiejszego wpisu ma o wiele bardziej intensywne nuty winogron, niżeli właśnie lawendy. Zapachy są przyjemne, umilają aplikacje.

Teraz skupię się już na konkretnym działaniu poszczególnych kosmetyków i zacznę od początku, czyli właśnie od pianki. Ja po taką formę produktów sięgam najchętniej rano, bo wtedy lubię gdy moja pielęgnacja jest delikatna, ale jednak nadal — skuteczna. Pianka z Biolaven sprawdza się do tego idealnie, chociaż oczywiście zdarzało mi się sięgać po nią również wieczorami. Przyjemnie oczyszcza buzię, nie powodując na niej nadmiernego przesuszenia, ani ściągnięcia. Jeśli lubicie takie kremowe, otulające podczas używania pianki, to ta na pewno Wam się spodoba. W składzie tej pianki znajdziemy między innymi wspominany już w sumie olejek z pestek winogron, ale i olej kokosowy czy oliwę z oliwek. Puszysta pianka z Biolaven dodatkowo bardzo łatwo się spłukuje, świetnie oczyszczając i odświeżając skórę. Gdy używałam jej po zmyciu makijażu, miałam wrażenie, że trochę słabo wypada wykorzystywana do usunięcia resztek makijażu — właśnie z tego też względu stosuję ją zaraz po wstaniu i to jest dla mnie idealna opcja. ;) Pianka odhaczona, no to teraz oczywiście czas na peeling. Przyznam Wam szczerze, że ja zazwyczaj wybieram dla siebie peelingi mechaniczne, czasem kwasowe. Jeśli zaś chodzi o produkty enzymatyczne, to zdarza mi się mieć wrażenie, że dla mojej 'grubej' skóry są one zbyt delikatne. No, ale skoro już ten peeling trafił w moje ręce, to oczywiście postanowiłam go wypróbować. Gładka konsystencja nie sprawia mi zbyt wielu problemów podczas aplikacji. Mam wrażenie, że ten peeling jest taki bardzo delikatny w dotyku, również samo jego stosowanie jest bardzo przyjemne. Producent zaleca, aby nanieść peeling na wilgotną skórę, a następnie wykonać nim masaż twarzy — oczywiście z pominięciem okolic oczu. Później należy tylko ten peeling jeszcze zmyć, no i stosować go 1-2 razy w tygodniu. Czytałam też gdzieś o tym, że ten kosmetyk ma tendencje do delikatnego szczypania skóry — u mnie na szczęście nic takiego się nie stało, każdej aplikacji towarzyszy słodka woń winogron więc chyba nie będzie dla Was zaskoczeniem, że bardzo chętnie sięgam po ten produkt? :D Po użyciu peelingu buzia jest wygładzona, usunięte są z niej suche skórki. Twarz wygląda tak po prostu bardziej promiennie, jest odświeżona, a nakładane później kosmetyki 'lepiej w nią wchodzą'. ;) Myślę, że na pewno wiecie, jaki konkretnie efekt działania tego kosmetyku, mam tutaj na myśli. I chociaż nie jestem fanką stosowania peelingów enzymatycznych, tak używanie tego, otoczone pięknym zapachem i fajnym działaniem, jest dla mnie naprawdę zadowalające.

Wisienką na tym małym, kosmetycznym torcie, niech będzie oczywiście maseczka w przepięknym, różowym, a może nawet lekko lawendowym kolorze? No sami przyznajcie, że trudno nie zwrócić na nią uwagi. :D Konsystencja jest rzadka, także trzeba trochę uważać podczas jej aplikacji, ale da się to zrobić tak, aby — totalnie nic nie spadało.  W przypadku tej maseczki producent pisze, aby nakładać ją już na zakończenie wieczornej pielęgnacji — tak trochę w formie kremu i zmyć ją dopiero kolejnego dnia rano. Ja oczywiście, jak to ja — podeszłam do tego sceptycznie, dlatego używałam tej maseczki i w formie produktu całonocnego i wypróbowałam ją również jako kosmetyk, który jednak zmywam przed położeniem się spać. No i powiem Wam, że w obu tych przypadkach działanie tej maseczki jest jak najbardziej widoczne i zadowalające, ale to jednak nałożona na całą noc... działa o wiele lepiej! Po zaaplikowaniu jej na buzię czasami odczuwam większe, czasami mniejsze szczypanie — podejrzewam, że to oczywiście przez zawarte w jej składzie kwasy. Mowa tutaj o kwasach organicznych AHA, które znajdziemy w ekstrakcie z sycylijskich białych winogron. Jeśli macie na buzi jakieś delikatne ranki, zadrapania, to najlepiej omińcie te miejsca podczas aplikowania maski, albo po prostu poczekajcie z jej stosowaniem na moment, gdy na buzi już wszystko się zagoi. Oprócz tego w składzie maseczki można wyróżnić jeszcze między innymi kwas hialuronowy, czy ceramidy. A co z jej działaniem? No właśnie, przyznam Wam szczerze, że jeżeli borykacie się z problemem nadmiernie przesuszonej skóry, to podejrzewam, że ta maseczka będzie prawdziwym wybawieniem. Po wstaniu z łóżka po jej wieczornej pielęgnacji, czy też nawet po prostu po zmyciu jej w ciągu dnia, moja buzia jest jedwabiście gładka, nawilżona i odżywiona. Cieszę się, że sięgnęłam po ten produkt właśnie teraz, czyli w okresie zimowym, bo moja skóra zdecydowanie potrzebuje takiego intensywnego dopieszczenia. :)

No i co tu dużo mówić... moje dosłownie 'spotkanie po latach' z marką Biolaven okazało się być całkiem satysfakcjonujące. Z tych trzech kosmetyków najmocniej polubiłam oczywiście maseczkę. ♥ Latem moja skóra zazwyczaj nie potrzebuje aż tak intensywnej dawki nawilżenia, ale na zimę — jest wybawieniem. Zresztą pozostałe dwa kosmetyki również sprawdzają się zadowalająco. Brawo, Biolaven. ;)

Znacie te trzy, stosunkowo nowe w ofercie marki produkty? Jak się u Was sprawdzają? :)

--------------------------------------------------------------------------- 
Obserwuj mój:
*FACEBOOK- KLIK  
  *INSTAGRAM-KLIK    
Ruda

5 komentarzy:

  1. Najbardziej zainteresowała mnie maseczka, takiego kosmetyku obecnie brakuje w mojej pielęgnacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie lubię zapachu tej serii, bo peeling mogłabym wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę produkty na liście do wypróbowania i zdecydowanie widzę, że warto je kupić 😁😁

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam maskę i nie mogę doczekać się testów :) Peeling też mnie kusi, a pianka.. mniej :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Z chęcią bym wypróbowała te produkty. Bardzo lubię takie cuda.

    OdpowiedzUsuń

To miło, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią.

denko (106) nowości (147)